sobota, 31 października 2015

Wampirzy akt ~One Shot~

Dziewczyna powoli podążała ciemną ścieżką. Długi płaszcz biały jak śnieg ciągnął się za nią. Szara bluzka odsłaniała jej szyję i ramiona, jasno szare proste czyste dżinsy. Jedynymi czarnymi odznakami na jej ubiorze były ramiączka stanika widoczne na jej ramionach odsłanianych przez materiał cienkiej bluzki, oraz dwa czarne guziki przy kołnierzu płaszcza. Podążała tak przed siebie nie spoglądając na świat. Zamknięte oczy, z długimi rzęsami i ozdobione przerażającym kolorem kości. Twarz bez ekspresji, niczym głaz nie pokazywała niczego. Długie niczym płaszcz fiołkowe włosy zakręcone jak sprężyny, falowały przy lekkim wietrze prostując się nieznacznie. Dodając niewiaście kolejnych uroków.   Zatrzymała się. Wyczuła że coś się zbliża. Około 10 centymetrów przed jej twarzą, przez mroczną ścieżkę z zawrotną prędkością przedarli się stado wilków gonione przez równe liczne zgromadzenie duchów. Zjawy wlekły się za zwierzyną wydając z siebie dźwięki cierpień i grozy. Garstka z końca łańcucha pogoni zatrzymała się przed dziewczyną, z nadzieją że stanie się ich pokarmem. Cała trójka zatrzymała się przed jej twarzą. Wykrzywiły paszczę otwierając ją do granic możliwości. Donośne krzyki mordu wypełniły najbliższą okolice. Nie wszyscy są w stanie je dosłyszeć, ponieważ to usypiająco osłabiający ultradźwięk. Ci co jednak to słyszą, są bezpieczni. Jedyne co to nieprzyjemna stymulacja neuronów słuchowych. Pani bieli powolnie uniosła powieki. W polu widzenia niewolników śmierci ukazały się czarne oczy. Nie zwyczajne, czarne oczy. Każde przedzielone na pół, cienką białą, prostą linią z załamaniem na środku na wzór kła. Kolor u góry to przerażająco głęboką czerń, a odznaka dolnej części oka to szarość, przełamana niewielką ilością czerni. Rozchyliła lekko blade usta i syknęła na zjawy. Niebieskawe duchy przeszył wnet dreszcz. Zamknęły paszcze i w mgnieniu oka znikły jej z pola widzenia. Znów przymknęła powieki, zakrywając nimi świdrujące ślepia. Kroczyła dalej przed siebie, bazując jedynie na dźwiękach i tym jak powietrze muskało jej twarz omijała przeszkody, wybrzuszenia, i dziury w ścieżce. "Nie schodź z niej, bo nigdy nie znajdziesz powrotu. Tylko twój cel odnajdzie się w tym gąszczu"- w tym momencie przez myśl znów przeszły jej słowa siostry. Która stała się jej posiłkiem jakieś pół wieku temu. Wmawiała sobie że to kolej rzeczy, ale prawda jest taka, że albo ona to zrobi, albo obie zginą. To nie był jej wybór. Wybór jej siostry. Napiętnowała ją samotnością i  niezliczoną ilością kart cierpienia, przerażenia i śmierci. Którymi obdarowywoje swoich przeciwników, zbierając żniwa. Delikatne wibracje powietrza musnęły jej dłoń. To śmiech. Nieregularne ruchy, równa częstotliwość, zmieszana z odgłosem szelestu pomarańczowych liści jesieni, oznajmiała że zbliża się w jej stronę. Jej cel. Tak niełatwy do namierzenia, tak trudny do uchwycenia, sam do niej nadchodzi, by rozprawić się z nią jak próbował postąpić z jej siostrą. Roztworzyła oczy, a w gęstwinie ujrzała białe włosy o błękitnych końcówkach. Dla kontrastu rozbłysły różowe oczy, tak samo specyficzne jak jej. U góry ciemniejsze u dołu jaśniejsze. Włosy przysłaniały jedno z nich, jednak nie umiała określić które. Ubrany w czarną marynarkę obszytą bielą i w koszulę o tym samym kolorze. Pod kołnierzem odznaczał się czerwony krawat. Spodnie miał czarne, a buty to najzwyklejsze trampki. Uśmiech ukazywał jego chuć i pożądanie krwi. Młodzieniec- stwierdziła w myślach- wciąż nie wie jak postępować. Wodziła za ni wzrokiem i spokojnie stała w bezruchu. Czekała na jego poczynania. Przymknęła oczy, gdy przyśpieszył kroku w jej stronę. Ciemność ogarnęła jej umysł wraz z hukiem jaki wystraszył kruki okolicy. Była gotowa na taki obrót akcji... Nie... Ona była pewna tego co on zrobi i co się stanie.
Podążał w głąb lasu z dziewczyną przełożoną przez ramie. W gąszczu odnalazł drugą ścieżkę ozdobioną dyniami na których widniały przerażone arcydzieła sztuki. Idealne odwzorowania ekspresji twarzy odwzorowywały strach przed śmiercią, ból, przerażenie i słabość. Co więcej każdy z portretów należał do kobiety. W młodym wieku, podobnym do czarnookiej. Wszystko to było w zasobie jej wiedzy. Otworzyła oczy i zerknęła na ostatnią z dyń- siostra. Jej siostra.
-Hohohohoho...- odezwał się pogardliwy głos chłopaka- Obudziłam się?- spytał ironicznie z uśmiechem- Może się czegoś napijemy?
-Chyba miałeś na myśli "napiję" śmieciu...- syknęła przez blade usta niewzruszona jego zachowaniem.
-Niegrzeczna.- powiedział po czym cisnął nią w drzwi domu. Połamała je i odbiła się o ściany przeciwnej wejściu po czym wylądowała na środku pokoju.  Pod słowem "napijemy", miał na myśli, "sponiewieram cię i wypiję twoją krew...
-Ponieważ...-zaczęła i otarła krew ze swojego policzka
-Jestem Vampirem!- powiedział, akcentując to słowo aktorsko- Widać laleczka jest świadoma.
-Widać że kielich jest pusty...- odparła oschle z szyderczym uśmiechem. Normalna dziewczyna próbowałaby uciec, ale to pogorszyłoby jej sytuacje. Jak i zresztą obrażanie go, ale w sumie o to jej chodzi.
Zamiast odpowiadać podszedł do niej i kopnął ją w brzuch. Znów wylądowała pod ścianą. Odkaszlnęła co swoje i splunęła krwią. Chłopak podszedł do czerwonej plamy, nabrał odrobinkę napoju na palec i powąchał go. Zachwycał się zapachem i smakiem, tak delikatnym i unikalnym. Jakim była krew, niepełnego wampira. Tak, ona jest wampirem. Nie wiedział o tym.
Plebs rozkoszujący się krwią szlachcica staje się szlachcicem, poprzez wymianę krwi. Szlachta oczywiście umiera czując to co wszystkie jego ofiary. A strażnikami jego pokuty są właśnie one. Wbrew pozorom, ustawił się, same kobiety...
-Nie mam ochoty na zabawę- kontynuował po chwili, znalazła się tuż za nią- Czas na posiłek~- usłyszała z prawej.
Wampir już otwierał usta by zatopić kły w jej bladym ciele. Kiedy zaciskał paszczękę, jedynie trzasnął zębami.
-Przykro mi.- Powiedziała z ironią w głosie- Ale to ty. Jesteś dziś moim deserem.- Złapała go mocno za nadgarstki i zatopiła kły w jego śnieżnobiałej szyi.
-T-ty... Ty plebsie...- wycharczał osłabiony. podczas gdy czarnooka delektowała się samkiem jego krwi- Chcesz szlachectwa?!
Przerwała na chwilę. Wraz z każdym łykiem jego krwi ona stawała się silniejsza. Złapała jeszcze mocniej za jeden z nadgarstków, drugi uwolniła z uścisku. Przetarła stróżki krwi spod swoich warg, jak i przetarła ramię chłopaka. I tak znów, i znów i znów, i znów... Po około dziesięciu godzinach tortur dla byłego wampira, a obecnie trupa, skończyła posiłek. Puściła skorupkę, która bezwiednie upadła na podłogę. Zrobiła krok przez trupa i wyszła z domu. Zatrzymała się przed dynią swojej ukochanej siostry, po czym wyszeptała ledwie słyszalnie.
-Nikogo już nie skrzywdzi... Idiota...- powiedziała to tak mrocznym głosem, że ona sama się wystraszyła.
***
-Oto i nasza rodzinna legenda!- powiedziała dziewczyna wyglądająca na około 17 lat, niezmiernie podobna do wampirzycy o której była mowa. Ale co ja tam wiem. Jestem jedynie nadnaturalnym stworzeniem powiadającym legendy... Miała takie same oczy jak ona.
-Wow! Wystraszyłaś mnie! Szczególnie że masz takie oczy jak ona! i włosy!- powiedziała jedna z dwóch dziewczyn przysłuchujących się jej historii.
-Aj tam! Nie paplajcie głupot! Um, sorka, muszę pójść do do toalety.
Oddaliła się od nich nawet nie czekając na odpowiedź. Pomieszczenie było wypełnione jedynie powietrzem. Żywej duszy, po za mną, o ile mnie się nazwie osobą, i ją, nie ma tu nikogo... Przeglądała się w lustrze i poprawiał włosy, w pewnym momencie coś mnie unieruchomiło.
-Koniec z podglądaniem mojego życia, przydaj się choć raz, jestem głodna...- wycharczała, po czym wzięła głęboki wdech.
Czułam jak wbijają się w mnie kły, jak zatapiają się powoli w mojej szyi. Z sekundy na sekundę czułam się lżejsza i słabsza. Piła moją krew. Jako legendy, naszą krwią jest pamięć, jednak w obliczu wampirów jesteśmy bezbronni. Krew umyka, i karmi te upiory. Przymykałam powoli oczy, wiedziałam że to koniec. Nie mam jak uciec. Gotowa na śmierć, czekałam na ten moment. Dotyk, wzrok, mowa, te zmysły powoli mi umykały, słuch dalej pozostał a ostatnim niewyraźnym dźwiękiem były jej słowa...
-To już koniec mojej legendy, którą będą znać wszyscy, teraz nikt nie wie kiedy zaatakuję kogo i gdzie. Powiedz tym na górze żeby...- żeby co?

~*~

Prze państwa! Oto Halloweenowy special! Tak! Coś napisałam!
Niestety mam sporo spraw na głowie więc, jakoś niezbyt mi się widzi pisać, przy takim natłoku zadań.
Ale jak widać nie marnuję żadnej chwili wolnej! Piszę kiedy mogę, choćby i zalążki. Myślę że niedługo pojawią się różne fanfiction, bo akurat na nie mi wena dopisuje, swoją drogą powoli zaczynają się dwie serie, ale je ujrzą światło dzienne gdy będą zakończone. Zostaną wtedy publikowanie regularnie. Dodatkowy plus- niedługo będę mieć komputer! Tak! W końcu nie będę pracowała na czymś do czego uda mi się dobrać ( telefon, tablet, laptop a, laptop b, komputer cioci a, komputer cioci b, komputer cioci c, telefony znajomych, telefony i komputery sąsiadów) tylko na swoim sprzęcie! Wygoda na pewno. Na pewno też większy porządek w tym wszystkim chcę wam życzyć jeszcze na sam koniec.... Strasznego Halloween! Strzeżcie się Rozali Vamp! ( Tak, tak ta nasza słodka wampirzyca ma na imię) Happy Halloween

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz