Byłam dziś na pogrzebie mojego wuja. A dla mojego brata ciotecznego- dziadka. Osobiście niewiele o nim wiem. Znałam go jedynie z opowiadań i widzenia, tak to ze sobą nie rozmawialiśmy. Na imprezy z jego uczestnictwem chodziłam bo "wypadałoby".
No ale, zacznijmy od początku tego co chciałam tu dziś nasmarować... Podczas siedzenia w kaplicy i wyczekiwania na księdza, skrzypki irytowały, a zarazem kazały myśleć. Pomijając fakt że grający:
-znał dwie melodie,
-fałszował,
-uderzał smyczkiem w pudło rezonansowe co chwila ( to mnie najbardziej irytowało).
Zaczęłam myśleć. Nie na temat odeszłego członka mojej w zastraszającym tempie kurczącej się rodziny- a o tym, po co są pogrzeby? Jak się na nich zachować? I o jeszcze jednym... Ale to potem.
Po co są pogrzeby, i jak się na nich zachować?
Właśnie, po co to, skoro można by powiedzieć, co gdzie i jak. I potem przyjść samemu. Po co to, skoro pogłębia ból, nie refleksje, a ból. A że jestem człowiekiem który na takie coś znajduje sobie nie odpowiednie momenty no to inna sprawa... Widziałam jak moja ciocia, a żona wuja, nie wytrzymuje, i wybucha płaczem. Pomyślcie sobie teraz co pomyślało sobie takie małe, dwuletnie... Widziało jak jego ukochana ciocia łka przed ołtarzem pełnym kwiatów i jego zdjęciem. Od razu skojarzy to ze złym, czymś co sprawiło że przychodzi płacz. Oczywiście wyprowadziłam małego, zostawiając rodzinę i jego mamę w kaplicy. Zaczęłam się śmiać, bo jego oczy były szare i smutne... Ludzie wokoło patrzyli na mnie z nadzieją, czemu? Doszłam do tego po paru chwilach. Skoro wszyscy są w refleksji i zazwyczaj są smutni, człowiek chce zacząć się śmiać by na ich twarzach pojawił się chociaż uśmiech, smutny ale uśmiech. Z tego wychodzi że pogrzeby, po za uroczystym pożegnaniem zmarłego maja na celu zdołowanie rodziny i przyjaciół. Dopowiem jeszcze, że miałam wrażenie że stoi przy mnie jeszcze inny wujek, który zmarł jak miałam półtora roku. Ale przed tym zdarzeniem zachował się jak ja. Zabrał mnie z kaplicy gdzie moja ukochana babcia płakała za swoją mamą. byłam maluchem. Kochał mnie, a ja? Ja, go na dobrą sprawę nie znam. To jest to czego najbardziej żałuję w całym moim krótkim jeszcze życiu- nie powiedziałam mu dziękuję, nie powiedziałam że go kocham, bo nie umiałam. Jeśli on naprawdę stał tam obok, myślę że był ze mnie dumny... I mam nadzieję że tak było.
Człowiek-jak kartka zapisywana wiatrem...
Dokładnie. Wiatr zapisuje nas ruchem, deszczem, temperaturą. gdy nie da się już nic zapisać, wywiewa ją z innej chmury kartek odrzucając ją na stos dla reszty niedostępny. Za każdym razem gdy jestem na pogrzebie, zastanawiam się na d słowem "Przemijanie" i wychodzi na to że człowiek jest najsłabszy w tym zakresie.
Ostatnia kwestia coś, co mnie osobiście dotknęło. Mój brat cioteczny- jesteśmy razem od czmycha i dogryzamy sobie na kroku. Od około roku, nasze stosunki mocno się zawęziły, jego rodzice chcą jechać do Anglii. My, tego nie chcemy. Wiemy, że będzie nam ciężko i to bardzo, mimo że się gryziemy, jedno i drugie wskoczyło by za sobą w ogień. Dawno temu, płakałam co krok, nie pocieszał mnie kto inny jak on. Były to błahe powody, wywrotka, cokolwiek... Dziś, po prostu po pogrzebie wyszliśmy na spacer, ja to zaproponowałam- chciałam żeby odsapnął od presji smutnych oczu. Po chwili marszu i pogawędek, poruszyłam temat pogrzebu. Zalał się łzami i przytulił mnie. Co miałam zrobić? Powiedzieć chłopie, ogarnij się? Każdy w sumie zareagowałby tak samo, jak ja i on. Ten co protestował jak chciałam się przytulić- przytulił mnie tak mocno jak nikt inny. Wtedy zrozumiałam kolejną ważną rzecz. Nie bolała mnie śmierć wujka. Bolało mnie złe samopoczucie, i smutek mojego najlepszego przyjaciela. Nie widziałam go przed tym zdarzeniem z miesiąc. Ta wyszło. Ale stwierdziłam, że jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek sprawi że będzie płakać ze smutku... Autentycznie, będzie musiał się z naszego miasta wynosić. Za jego łzy będę w stanie zabić...
Dziękuję jeśli to przeczytałeś, to jest taka forma... Przemyśleń i innych... Suma summarum, to odczuć po dniu dzisiejszym, musiałam to napisać, tak to bym źle się czuła. Nie wymagam od nikogo lektury takiego badziewia który tu będzie na zasadzie odstresowania :D Miłego dnia :D
Dziękuję jeśli to przeczytałeś, to jest taka forma... Przemyśleń i innych... Suma summarum, to odczuć po dniu dzisiejszym, musiałam to napisać, tak to bym źle się czuła. Nie wymagam od nikogo lektury takiego badziewia który tu będzie na zasadzie odstresowania :D Miłego dnia :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz