niedziela, 14 lutego 2016

Listy między nami ~One Shot na walentynki~

 Proste słowa... Zapewne otrzymujesz je co dnia... Od innej, za każdym razem, w innej czcionce, inaczej opisane- jednak wciąż to samo. Czy mój list wybije się spośród innych? Nie. Tak, jestem pesymistką, ale ja na to mówię realizm. To się robi nudne. Kiedy twoi znajomi mają milion razy więcej tych głupich świstków, są piękniejsze, lepsze. Masz mniej. Ale i tak, masz już tego dość... Jedni wszystkie niszczą, inni wszystkie czytają... Ja... Co ja bym zrobiła? Odpisała. Ale nigdy nie dostałam czegoś takiego, i nie dostanę tego, zapewne nigdy. Po co się kłopotać? Dla takiej szarrej nic niewartej myszy, która umie coś napisać, i tak nie za dobrze, ma słomiany zapał, jest gruba- bo chora. Słaba psychicznie wymagająca wsparcia... O nic cię nie proszę, no po za jednym... Uśmiechnij się! To teraz przejdę do rutyny... Mogę być jak inne, prawda? KOCHAM CIĘ! NIE ZNAM ALE KOCHAM! Czy coś w tym złego? Nie wiem. Ale wiem, że będę cię wspierać nawet bez twojej wiedzy... Stać mentalnie tuż obok... Obiecanki cacanki... Czyż nie? Jeszcze raz, pamiętaj że twój śmiech do mnie zawsze dotrze... Wesołych Walentynek!
             Zgięłam kartkę w pół, i wraz z drobną czekoladką w kształcie serducha wpakowałam do błękitnej koperty. Mam już serdecznie dość różu, czerwieni i podobnych. Więc dodam trochę chłodu bo tak mogę i nikt mi nie zabroni. Mimo tego że wiem, jak to się skończy- utonie w całej reszcie, nie łudzę się. Po prostu, robię to dla siebie. Nie będę miała wyrzutów że nic nie zrobiłam w kierunku szczęścia... Może jednak... Coś... Głupia!- pomyślałam chwilę potem i uderzyłam siebie po policzkach w skarceniu.
             Od paru lat za drobną opłatą istnieje poczta marzeń. Co to takiego? Nie wie nikt. Jednak powszechnie wiadomo, że list dochodzi do odbiorcy, nawet gdy nie istnieje... Jak to możliwe? Magia? Nowy pierwiastek? Portal? nie ważne... Chcę mieć takie sama... Polazłabym bóg wie gdzie, i cieszyłabym się wieczną magią... Mogą przesłać paczki, listy... A nawet ludzi... Tyle że wtedy to kosztuje miliony. Taki delikwent nie może powrócić, zawsze jest wysyłany list, że żyje. Wszystko może być kłamstwem, a tylko losowe sztuki mogą otrzymać odpowiedź od jakiegoś znawcy charakteru... Wszystko możliwe... jednak nadzieja umiera ostatnia. Prawda?
             Spojrzałam się w rozgwieżdżone niebo i uśmiechnęłam się krucho. Czemu serce bije jak szalone? A ja jestem roztrzęsiona? Skoro wiem że to się nie uda? Ah... Miłość nie jest mym sprzymierzeńcem i tym razem też musiałam się poryczeć co? Rano wyślę ten list...
             Jak mówiłam tak zrobiłam... Nadal mam nerwy! Jestem czerwona! Pani z poczty była miła... Ale... Ale... I tak to za wiele! Zsunęłam się po ścianie mojego pokoju i skryłam twarz w kolanach. Ciekawe jak to się skończy...?

*Yukine's pov*

             -Yukine! Idź po te moje listy! Walentynki! Trzeba czekoladek poszukać!- znów krzyczy... Co on leci na czekoladę? Chociaż je czyta, ale no... Jak tak można?
Jest zabujany w Hiyori, ona w nim... Kofuku już kombinuje jak ich spiknąć, ale w takich momentach jak na niego patrzę to mi się odechciewa... Ja pewnie kolejny rok bez listu co? Wstałem powolnie, i skrzętni omijając każdy najmniejszy list poszedłem do skrzynki. Gdy ją otworzyłem miałem wrażenie jakby wybuchła bomba atomowa. Wszystko wystrzeliło jak z procy i sparaliżowało wszystko dookoła! Wszystkie pakunki były różowe, albo czerwone, po niektóre białe. Odkąd Takamagahara [dopisek autora: Czyli niebo w noragami~] otworzyła pocztę między wymiarową by sobie dorabiać, Yato otrzymuje najwięcej listów... Kufuku, i Daikoku też coś dostali. Mnie chyba nienawidzą... Westchnąłem ciężko i zacząłem zasypywać boga nieszczęścia listami i paczkami.
Po wszystkim usiadłem obok bunkra boskiego z papieru i nic. Nudzę się nie mam co robić...
-Yukki, szukałeś czegoś dla siebie?- spytała mnie znienacka Kofuku.
-Po co... Skoro mnie i tak jak w zeszłym roku tu nie będzie?-spytałem. Niby mi pasuje, jednak tak trochę smutno...
-To otwórz któryś z moich!- stęknął niebieskooki- Sam wszystko będę rok otwierać, a wtedy dostawa kolejna.... Miej serce Yukine!- jak zawsze...
             Sterta listów... Przyjrzałem się dokładnie i wybrałem inny. W niebieskiej kopercie. Napis jaki ukazał się moim oczom rozpalił nadzieję w moim sercu. Chyba... śnię...
-L-list... do mnie?- spytałem sam siebie niedowierzając.
-MÓWIŁAM!-krzyknęła uradowana różowowłosa -MUSIAŁO COŚ BYĆ!
             Czym prędzej otworzyłem kopertę, przed czym starannie kilka razy przestudiowałem adres, gdyby się zagubił. Już wiedziałem że będę chciał odpisać. Przeczytałem go kilka razy, za każdym razem zwracając uwagę na łzy jakie były w jednym miejscu. Popłakała się...? Tym bardziej muszę jej odpisać!
Em... Hej? Przepraszam... Nie wiem co napisać... To... Od początku? Byłoby najlepiej, głupie pytanie. To, myliłaś się. Twój list jest pierwszym jaki otrzymałem. Yato ma ich górę i szuka w nich czekoladek i je czyta. Odpisał na dwa? Czy coś... To... Dziękuję? Czy to odpowiednie słowo? Nie wiem? Wiem że, jak przeczytałem słowa "KOCHAM CIĘ" zrobiło mi się ciepło na sercu, a w oku zakręciła cię łza. Czy cię pokocham? Nie wiem. Ale nie za wygląd, za to kim jesteś.Na pewno masz większe szanse, jak ktokolwiek inny ;) Dziękuje za czekoladkę, ode mnie dostajesz lizaka truskawkowego <3 Uwielbiam! I proszę... Nie wysyłaj mi nic słodkiego, po za listami, tym razem ja dorwałem się do słodkości, ale następnym razem zapewne Yato ją zabierze... Opowiem ci coś o sobie... Ale pewnie już to wiesz... Więc [...] to na tyle. Opisz mi swój charakter, tak jak siebie widzisz, co lubisz a co nie, jak minął ci dzień... Chętnie utrzymam z tobą konwersacje. A, jeszcze jedno... Nie płacz, bo sam tam przyjadę, i cię pocieszę! Buziaki, maluchu ^^


 PARĘ TYGODNI PÓŹNIEJ

*Nadawczyni pov's*

             Dostałam list zwrotny! O matko! O matko! To istnieje...- taka była moja pierwsza reakcja. Teraz piszemy ze sobą regularnie, dzień w dzień wręcz. Co dzień rano zanoszę list, wieczorem otrzymuje odpowiedź i odpisuje.... Yukki raz na jakiś czas wyśle mi drobne bym mogła opłacić wysyłkę. Nie jest to wiele, ale to miły gest... Kolejny dowód na to, że jeśli zrobimy krok do przodu możemy jedynie zyskać. Ciekawe, jak bardzo byłabym przybita, gdybym tego nie zrobiła? Chyba on też się we mnie zakochuje... A wszyscy mówią że to niemożliwe...

~*~
Późno, wiem... Ale jest! Shocik walentynkowy! W końcu moja miłość do Noragami została uwolniona <3 A konkretnie to do Yukkiego <3 Praca jest KONKURSOWA <3 Organizowana przez Natsumimanga.com ~Klik do konkursiku <3 ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz